Mój komputer po 5 latach funkcjonowania został wczoraj po raz pierwszy gruntownie"oczyszczony". Inaczej rzecz ujmując- zreinstalowałam (a raczej mój luby to zrobił) system. Pamiętałam, żeby poprzenosić sobie z dysku C różne ważne rzeczy (na szczęście mało ich było, bo prawie nic tam nie zapisywałam) i po tym jak usunęliśmy 68 gb danych, uświadomiłam sobie, że w ogóle nie przyszło mi do głowy, żeby zająć się przeglądarką internetową i straciłam swoje wszystkie skrzętnie kolekcjonowane od kilku lat zakładki. Zwłaszcza szkoda mi zbioru tutoriali z modeliny, bo przez rok całkiem sporo się ich nazbierało. Laptop lepiej teraz działa, ale i tak ech...
Nie wiem, czy jeszcze ktoś pamięta, ale jakoś z miesiąc temu premierę w Polsce miały "Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia". Po seansie postanowiłam przeczytać sobie książkę (całkiem niezła swoją drogą) i tak gdzieś mi się to wszystko krzątało później po głowie, aż zachciało mi się zrobić coś z symbolem Kosogłosa. Jako, że spodobało mi się robienie szkatułek, kupiłam sobie drewniane pudełko, pomalowałam je na zielono, a na wieczku umieściłam właśnie Kosogłosa. Muszę powiedzieć, że jak na moje marne zdolności malarskie (coś tak kształtnego i skomplikowanego udało mi się zrobić chyba pierwszy raz w życiu), szkatułka wygląda tak, że nawet mi się podoba. Oczywiście ptaka nie malowałam na zupełnym żywiole, wcześniej narysowałam sobie szablon, który następnie przeniosłam na wieczko. Myślę, że zamiast dalszych przydługich opisów, mogę już przejść do zdjęć :).
Na koniec jeszcze dodam, że to nie jest ostatni raz jak "Igrzyska Śmierci" pojawiają się na blogu, choć na pewno w tym roku już nic o nich nie będzie ;). Do przyszłego! :)
Nie wiem, czy jeszcze ktoś pamięta, ale jakoś z miesiąc temu premierę w Polsce miały "Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia". Po seansie postanowiłam przeczytać sobie książkę (całkiem niezła swoją drogą) i tak gdzieś mi się to wszystko krzątało później po głowie, aż zachciało mi się zrobić coś z symbolem Kosogłosa. Jako, że spodobało mi się robienie szkatułek, kupiłam sobie drewniane pudełko, pomalowałam je na zielono, a na wieczku umieściłam właśnie Kosogłosa. Muszę powiedzieć, że jak na moje marne zdolności malarskie (coś tak kształtnego i skomplikowanego udało mi się zrobić chyba pierwszy raz w życiu), szkatułka wygląda tak, że nawet mi się podoba. Oczywiście ptaka nie malowałam na zupełnym żywiole, wcześniej narysowałam sobie szablon, który następnie przeniosłam na wieczko. Myślę, że zamiast dalszych przydługich opisów, mogę już przejść do zdjęć :).
Na koniec jeszcze dodam, że to nie jest ostatni raz jak "Igrzyska Śmierci" pojawiają się na blogu, choć na pewno w tym roku już nic o nich nie będzie ;). Do przyszłego! :)
Piękne!
OdpowiedzUsuńSuper wyszło :)!
OdpowiedzUsuńŚwietne. : )
OdpowiedzUsuń