wtorek, 28 kwietnia 2015

Posted by showmemagic On 18:33
Ależ ten czas szybko leci. Mam wrażenie, że dopiero co miałam urodziny (luty), a tu już zaraz majówka... Jak tam Wasze plany na ten nieco wydłużony weekend? Ja mam zamiar lenić się razem z Lubym u niego w domu :). Co prawda nigdzie nie wyjeżdżamy, ale i tak będzie fajnie. A żeby się tak całkiem nie lenić, to przygotowałam sobie już projekt bransoletki na krosno (czy to już są znamiona uzależnienia? ;)). Wybrałam sobie akurat krosno, bo raz, że dawno już nic nie "tkałam", a dwa nie wymaga dużej ilości akcesoriów, a więc zajmuje mało miejsca. Jest oczywiście duża szansa, że przez 3 dni wezmę je do ręki, tylko po to, żeby przełożyć w inne miejsce, ale potencjalnie lepiej mieć niż nie mieć ;).

Pamiętacie jeszcze Cartmana z poprzedniego posta? To, żeby nie było mu smutno tak samotnie, zrobiłam mu dla towarzystwa Kenny'ego :).


niedziela, 19 kwietnia 2015

Posted by showmemagic On 20:46
Nie mam dzisiaj zupełnie weny, więc po prostu prezentuję Wam dzisiaj Cartmana. Dla tych, którzy nie znają- jest to bohater "South Park". Wiem też, że nie każdy może lubić, ale do mnie serial szybko trafił, pewnie trochę za sprawą rekomendacji Lubego :). No i do tego postacie są bardzo wdzięczne jeśli chodzi o szycie z filcu.


Życzę wszystkim dobrego tygodnia :).

niedziela, 5 kwietnia 2015

Posted by showmemagic On 12:22
Ostatnio narzekałam trochę, że szycie kota sprawiło, że dłuższą chwilę mnie nie było, a tu się okazuje, że tworząc nowy uszytek przerwa jest jeszcze dłuższa... Ale powiem Wam, że chwilowo mam dość takich dużych projektów, więc wracam do filcu i swoich małych, kolorowych zwierzaczków :). Marzy mi się też, żeby zrobić sobie jakiś porządek z wykrojami, ale musiałabym je przerysować na coś sztywniejszego, a jakoś wolę poświęcać energię na robienie czegoś nowego, niż kopiowanie starego ;).

Jeśli chodzi o najnowszą maskotkę, to tak jak mówiłam dawno temu, nadal trzymam się kocyków polarowych, jedynie usta i oczy są z filcu. No i sukienka jest z materiału, że tak powiem z odzysku, bo jakoś się zgadałam akurat z tatą, że wyrzuca koszulę, bo rękawy się postrzępiły i brzydko wygląda. Już nawet leżała na stosiku gazet do wyrzucenia, ale w porę zdążyłam ją zabrać. No kto to pomyślał, żeby dobry materiał wyrzucać ;). Sukienka jest moim pierwszym ubraniem, do tego takiej wielkości (bo żaba ma prawie 70 cm). Generalnie wyobrażałam ją sobie nieco inaczej, chciałam żeby się bardziej rozchodziła na boki, ale chyba mogę uznać za sukces, że w ogóle pasuje na modelkę. Jestem też bardzo dumna z całego uszytku, bo zaprojektowałam sobie wszystko sama- trochę robiłam to "na oko", więc miałam obawy, że po zszyciu wszystkiego razem żaba będzie wyglądała jakby każdy element miał innego właściciela, ale na szczęście się udało ;).

Maskotka prezentuje się tak: